Ruszamy ze scianami
09.05.2011 ruszamy ze scianami parteru. Budujemy z silki E18 na kleju. Robota czysta szybka i przyjemna.... ale jesli juz ktos to robil wczesniej. moja ekipa zapewniala mnie ze juz robili to wielokrotnie a jak sie okazalo na kleju budowali po raz pierwszy wiec szlo troche nieudolnie ale walczyli codziennie od rana do wieczora, pogoda calkiem niezla po deszczach przy fundamentach coraz wiecej slonca. Po wypoziomowaniu pierwszej warstwy na normalnej zaprawie zabrali sie do wznoszenia scian. Kilka scianek im sie lekko przestawilo i uciekly katy ale wpore zostalo to wychwycone i rozebrane. Wymurowali tez scianke na srodku kuchni ktorej nie bylo w projekcie, dlaczego i po co sami nie wiedzieli, naszczescie udalo sie ja rozebrac.....
25.05.2011 zakonczyli sciany oraz zbrojenie wienca i stropu (zmiana stropu gestozebrowanego na monolityczny gdyz po zmianie kata dachu wyszlo calkiem duzo miejsca na poddaszu ktore w przyszlosci bedzie mozna wykorzystac, przy monolitycznym mozna stawiac scianki dzialowe gdzie sie chce, wiec wybor padl na monolityczny). Zglosili gotowosc do odbioru etapu przez kierownika i zamowili beton na strop. Niby pieknie ale po przyjezdzie kierownika okazalo sie ze ekipa zrobila sobie po swojemu zbrojenie a nie tak jak w projekcie zmieniajac nietylko metode zbrojenia ale rowniez grubosci stali i klapa....
Zostaje wezwany konstruktor stropu ktory po obejrzeniu lekko sie zalamal i stwierdzil ze musi wykonac nowy projekt stropu z uwzglednieniem tego co jest aby nie tracic kilku ton stali. I tak do 11 czerwca mniejwiecej co drugi dzien przyjezdza kierownik i/lub konstruktor dokonuja ogledzin, rozmow, obliczen aby wkoncu uznac strop za wykonany poprawnie. Przez trzy tygonie jest ciagla nerwowka, musialem dokupic dodatkowej stali i poprawki, poprawki i poprawki. Szczescie w nieszczesciu ze kierownik budowy byl niezwiazany z ekipa i jest bardzo sumienny. Poza tym zna sie na budowlance i jak sie pod czyms ma podpisac to znaczy ze mamy 100% pewnosci ze to jest zrobione zgodnie ze sztuka budowlana. Po odbiorze zbrojenia wienca oraz stropu powiedzial ze niestety kosztowalo mnie to duzo wiecej ale teraz jest to zrobione tak jak ma byc.
11.06.2011 zalanie slupow, wienca i stropu. beton B25.
Po wylaniu stropu kontak z ekipa budujaca sie urywa, niby ja chorzy a jak sie pozniej okazalo pojechali na inna budowe i przez miesiac sie nie pokazali. Nic ich nie interesowaalo czy wszystko jest ok, czy bedzie mial kto podlewac beton, a pogoda jak w afryce pelne slonce i powyzej 25st. Po wielu tel, mailach i pismach w koncu pojawiaja sie
11.07.2011 rozpoczynamy rozszalowanie i co widzimy........
-szalunek slupow nie zostal dobrze scisniety i doszlo do wypchania betonu
-szalunek wienca tak jak wyzej
i znowu meka z ekipa o poprawki. To jest okropne ze takie ekipy moga budowac domy!!! a pomyslec ze proponowali mi swojego kierownika, wrecz mnie do niego namawiali. Wszystko poszlo by szybko i bardzo ale to bardzo byle jak!
Pomimo wielu monitow zarowno z mojej strony jak i ze strony kierownika ekipa zwleka z poprawkami, pojawia sie raz czy dwa w zmienionej obsadzie (majster, jego zona (wlascicielka firmy) oraz dwoch chlopaczkow (moze po 12lat)) i robia niby poprawki czyli cos tam dlubia cos muruja ale obserwujac ich z boku ma sie wrazenie ze sami zbytnio nie wiedza co robia i sa tu tylko aby dac im spokoj, a pogoda wciaz piekna i czas leci.....
26.07.2011 majster dzwoni do mnie i stwierdza ze oni juz skonczyli budowe i wiecej nie przyjada ...!!!!!
pomimo wyslanych pism do pracy juz nie wracaja, pojawili sie raz po cichutku aby zabrac ze soba swoje rzeczy i nie tylko swoje i tyle ich widzialem. Sprawa zostala skierowana do sadu i zobaczymy co z tego wyniknie. W rozmowie tel z wlascicielka firmy P. Jurczyk stwierdzila iz podpisana umowa byla tylko dla banku do uzyskania kredytu wiec jej nie obowiazuje i mogla ja zerwac od tak bo ma taki kaprys.
Nalezy unikac firmy FPHU Jurczyk!!! w noirmalnym Kraju to taka ekipa nie moglaby nawet sadzic kwiatkow a co dopiero budowac domow!!!